Żory, parafia Św. Ap. Filipa i Jakuba
8 czerwca 2019.
WSTĘP:
Zebrani w kościele Św. Ap. Filipa i Jakuba, chcemy dziękować Bogu za czas edukacji w liceum Karola Miarki, w pięćdziesiatą rocznicę matury. Chcemy dziękować dobremu Bogu za wszelkie dobro, jakie stało się naszym udziałem.
Wspominamy w tym miejscu również tych, których między nami zabrakło, bo Bóg powołał ich już do siebie. Przywołujemy więc wychowawców i nauczycieli, którzy byli naszymi prawdziwymi przyjaciółmi: Józefa Brocławik, Aniela Pawlas-Sitko, Leokadia Koper, Renata Szymura, Czesława Suchmiel, Joachim Kominek, Wacław Daszkiewicz, Zenon Kaleta, Józef Brząkalik, Bogumił Kieloch.
Wspominamy naszych zmarłych kolegów i koleżanki:
z klasy „a”: Alicja Kobak-Słodki, Róża Cichy, Jan Gaża, Robert Kurcok, Andrzej Mazurek, Ryszard Łutczyk, Antoni Paszek.
z klasy „b”: Cecylia Pawela-Kuś, Czesław Goszyc, Stanisław Gamoń, Tadeusz Szuła.
z klasy „c”: Elżbieta Pustelnik-Bijok, Zygmunt Porwolik, Krzysztof Ciszek.
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie
A światłość wiekuista niechaj im świeci.
KAZANIE:
Czy można cofnąć czas. Nie o pięć minut, pięć godzin, pięć tygodni czy miesięcy, ale o pięćdziesiąt lat? To wtedy, w 1969 roku była nasza matura, wtedy rozpoczęło się nasze dorosłe życie. Każdy z nas poszedł własną drogą. Dla jednych były to studia, dla innych praca zawodowa, małżeństwo, dzieci, nadzieje, sukcesy, czasem niepowodzenia. Dziś zebrani w tym kościele św. Filipa i Jakuba, chcemy dziękować Bogu za te 50 lat. Chcemy dziękować Bogu za szczęśliwie minione lata, za to, że egzamin maturalny zdajemy nadal, choć w sposób jeszcze bardziej dojrzały, odpowiedzialny, nie tylko z kilku przedmiotów, ale z całego człowieczeństwa: jak być uczciwym, mądrym i wartościowym człowiekiem.
Chciałbym się dziś zastanowić nad samym celem szkoły, celem, który przecież jest taki sam od wieków. Pozwólcie że posłużę się przykładem Chrystusa Nauczyciela, i szkoły, jaka wokół Jego osoby się ukształtowała, szkoły Jego uczniów. Przecież Jezus był Nauczycielem, był dobrym nauczycielem. Upewnia nas o tym pewien młody człowiek, który podszedł do Jezusa i zapytał Go: Nauczycielu dobry, co mam czynić… – Bo dobry nauczyciel nie tylko przekazuje suchą wiedzę o świecie, ale uczy rozumieć, uczy szukać sensu i celu życia, i pokazuje drogi wiodące do celu. Chrystus był i wciąż jest Nauczycielem dla człowieka, jest dobrym nauczycielem.
Chrystus Nauczyciel niewiele pisał, prawie wcale, nie używał tablicy do pisania. Tylko jeden raz, gdy przyprowadzono do Niego nieszczęśliwą kobietę, coś pisał na piasku. Potem powiedział do niej: idź i nie grzesz więcej, ja ciebie nie potępiam. Jedyną tablicą w szkole Chrystusa była tablica przymierza, na której Bóg wyrył swoje przykazania. Tablice przymierza zawierają wszystko, co dotyczy życia, Boga i człowieka. Ani jedna jota, ani jedna literka na tej tablicy nie została przez Jezusa skreślona ani zmieniona, ale potwierdzona i wypełniona.
Jezus nie uczył matematyki. Owszem, uczył jak mnożyć talenty. Gdy mówił, że jednemu dano ich pięć, a innemu dwa, a jeszcze komuś tylko jeden. Chrystus uczył ważnej umiejętności pomnażania talentów. I tego, że człowiek nie powinien zakopywać otrzymanych talentów, nawet jeśli ma ich mało.
Jezus Nauczyciel nie uczył geografii ani biologii, ale uczył zachwytu nad pięknem przyrody, otaczającego świata, gdy mówił: Przypatrzcie się ptakom, przypatrzcie się liliom polnym, jakie są piękne. Uczył pokory wobec świata, zachwytu wobec dzieła stworzenia. Był Nauczycielem otwierającym serce i oczy na piękno świata. Wielki to nauczyciel, który potrafi zaszczepić w swoim uczniu pasję poznawania świata.
Wiemy, że szkoła nie jest wyłącznie miejscem zdobywania wiedzy, ale jest miejscem, w którym zawiązują się przyjaźnie, czasami głębokie, na całe życie. Taką szkołą była szkoła Jezusa. Chrystus żył w wielkiej przyjaźni ze swymi uczniami. Nazwałem was przyjaciółmi. Musiała to być przyjaźń bardzo głęboka, bo prawie wszyscy uczniowie oddali za nią swoje życie. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Codzienna praca nauczyciela w szkole, to tak naprawdę poświęcanie własnego życia dla wychowania młodego człowieka. Nie ma większej nagrody dla nauczyciela, niż uczeń, który całe swoje życie wspomina mądrość, dobroć i wyraźną osobowość swojego wychowawcy, nauczyciela. Bo nigdy nie wyparł się tego co mówił.
Ryszard Riedel, nie żyjący już solista kultowego już dzisiaj zespołu Dżem wyśpiewał kiedyś takie słowa: Jestem sobie prawdą, fałszem i zagadką też. Jestem sobie ojcem, sobie matką, sobie bratem. Szatanem jestem złym, aniołem z aureolą, wrogiem i kochankiem, aktorem z ulubioną rolą. Jestem, jestem wszystkim, nawet Bogiem. Tylko sobą być, sobą być nie mogę.
W tych słowach został zawarty życiowy dramat człowieka, który dzisiaj jest dramatem wielu młodych, zagubionych ludzi. Życie w tak zmąconej cywilizacji, jaką jest ta, w której żyjemy, nie ułatwia młodym ludziom realizacji tego celu. Chciałbym być sobą, chciałbym być sobą wreszcie - pamiętamy również słowa tej piosenki, choć kontekst wtedy był inny.
Chciałbym powiedzieć, że wśród wielu celów, jakie stawia sobie szkoła, jakie stoją dzisiaj przed każdym wychowawcą, ten jest bodaj najważniejszy: pomóc młodemu człowiekowi stać się sobą, czyli tym, którym został przez Boga przewidziany – stać się dobrym człowiekiem. Rozpoznać i rozwinąć do końca całe to bogactwo ducha, intelektu, uczuć, woli, zdolności, jakie Bóg Stwórca złożył w sercu młodego człowieka. Gdy patrzymy na Chrystusa Dobrego Nauczyciela i na każdego z Jego uczniów, widzimy, że w Jego szkole ten cel został osiągnięty.
Na koniec: niech będzie mi wolno wypowiedzieć słowa szacunku i wdzięczności wobec tych, którzy przez lata naszej edukacji w liceum Karola Miarki pomagali nam stać się sobą. Niech będzie uwielbiony Bóg za wszelkie dobro, jakie nasi nauczyciele i wychowawcy w nas zaszczepili. Bóg zapłać.
Amen.