„BOŻE MÓJ, BOŻE MÓJ, CZEMUŚ MNIE OPUŚCIŁ?”
Drodzy bracia i siostry!
Dziś w kazaniu pasyjnym zatrzymamy się przy kolejnych słowach Pana Jezusa wypowiedzianych z krzyża. Są to słowa wypowiedziane w czasie Jego agonii. Są to słowa pełne bólu i osamotnienia: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”
Według Marka ewangelisty Jezus wisiał na krzyżu sześć godzin. Podczas pierwszych trzech – Pan Jezus był wyszydzany. Natomiast następne trzy godziny upłynęły pod znakiem ciemności, które ogarnęły całą ziemię. Bibliści twierdzą, że nie mogło to być zaćmienie słońca, gdyż zjawisko takie nie było możliwe w czasie Paschy, przy pełni księżyca. Tradycja Kościoła traktuje ten fakt jako zjawisko cudowne. Ciemności ogarniające całą ziemię wskazują na zbawczą obecność Boga, ukrytą pod osłoną ciszy, bez żadnego wyjaśniającego słowa. Ojciec w niebie jakby zamilkł i Jego miłość skoncentrowała się na darze miłości Syna. Ojciec w milczeniu przyjmował ofiarę życia swojego Syna. Wobec śmierci Jezusa stajemy przed niesłychanym orędziem, że w Nim sam Bóg zechciał doświadczyć śmierci. W Jego śmierci Bóg „doświadczył” czym jest umieranie człowieka. Stąd też w każdej sytuacji naszego życia możemy odczuwać solidarność Jezusa i Jego bliskość z naszym losem.
Drodzy bracia i siostry! Wolno nam zapytać, czy ta przejmująca modlitwa Jezusa do Ojca w chwili największego cierpienia ma jakieś odniesienie do naszego życia. Przecież na naszej życiowej drodze też natrafiamy nieraz na chwile opuszczenia i osamotnienia. Zwróćmy uwagę, jak trudno jest doświadczać Boga w chwilach udręki i wielkiego cierpienia. Wydaje się nam wtedy, że Bóg odwrócił się od nas albo też, że o nas zupełnie zapomniał. Rzeczywiście, w chwilach wielkiego zła, w doświadczaniu ludzkiej podłości, ludzie mówią o milczeniu Boga. Elie Wiesel, amerykański Żyd, pisarz i laureat pokojowej nagrody Nobla, a w czasie wojny - więzień hitlerowskich obozów koncentracyjnych, w książce pt. „Noc” wspomina, że pewnego dnia na placu apelowym obozu w Auschwitz postawiono trzy szubienice. Dwaj mężczyźni i jeden chłopiec mieli zawisnąć na nich, jako przestroga dla reszty więźniów. Tłum w pasiakach, otoczony zewsząd przez uzbrojonych SS-manów, w milczeniu wysłuchał słów wyroku. Na znak komendanta obozu spod nóg skazańców wytrącono krzesła. Obydwaj mężczyźni umarli szybko obciążeni swymi ciałami. Chłopiec - o wiele lżejszy - nie zginął od razu. Na oczach więźniów konał w straszliwej ciszy, przez ponad pół godziny szarpiąc się w niewypowiedzianej męce. Gdzie jest Bóg?! - głośne pytanie rzucił jeden z więźniów. I w tym samym momencie zmysł wiary w sercu przyszłego pisarza natychmiast na to pytanie odpowiedział: Jest tu, wisi na tej szubienicy.
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił".
Bracia i Siostry, pozwólcie na jeszcze jeden przykład: w jednym z komunistycznych więzień Rumunii, w czasach stalinizmu trzymani byli klerycy, których poddawano wyrafinowanym torturom cielesnym i duchowym zanim zdecydowano się ich rozstrzelać. Wieloosobowe cele więzienne pełne były robactwa i szczurów. Brak było w celach podstawowych urządzeń sanitarnych, a klerycy załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne do wiader. Aby ich złamać i upokorzyć, codziennie rano, po pobudce zanurzano im siłą głowę w wiadrach pełnych ich własnych ekskrementów. Po kilku tygodniach tego rodzaju porannych ćwiczeń, ci ludzie byli już tak “wytresowani”, że sami, bez zewnętrznego przymusu “nurkowali” głową w wiadrach. A ich oprawcy śmiali się z tej “porannej toalety”. Byli tak otępiali stosowanymi metodami przesłuchań, że nie protestowali nawet wtedy, kiedy życie każdego z nich kończyło się tym samym: strzałem w potylicę.
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił". Bracia i Siostry, Pan Bóg nigdy nas nie opuszcza, jest z nami w każdym doświadczeniu krzyża! On zdaje się płakać, gdy widzi jak cierpią Jego dzieci. On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, lecz wydał Go za nas, chce ci powiedzieć: jestem przy tobie, nawet jeśli ci się wydaje, że wszyscy cię opuścili. Bądź wierny aż po krzyż, a dam ci wieniec życia!
Drodzy bracia i siostry! Prośmy Jezusa ukrzyżowanego, abyśmy mogli - choć w bardzo ograniczonych warunkach - przeżyć to, co On przeżywał w czasie swojej męki i śmierci. Wyraźmy pragnienie towarzyszenia Jezusowi w Jego drodze od Ogrójca aż po krzyż. Prośmy Pana Jezusa, aby otworzył nam nasze serce i ukazał nam to, czego On wówczas doświadczał. Prośmy także, aby nasze współuczestnictwo w Jego cierpieniu On sam przemieniał w doświadczenie radości i pociechy z Jego chwalebnego Zmartwychwstania. Panie Jezu, w godzinie największego cierpienia wypowiedziałeś słowa: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” Doświadczyłeś bólu i cierpienia tego świata, na który przyszedłeś, który jest także Bożym światem. Bądź z nami, gdy się nam będzie wydawać, że Bóg milczy, że zostaliśmy przez wszystkich opuszczeni. Przyjdź wtedy i powiedz, że wnet zaświta poranek Zmartwychwstania.
Amen.