IV NIEDZIELA ADWENTU (Rybnik, 18.12.2016)
Kończy się Adwent. Wchodzimy w atmosferę Bożego Narodzenia.
Zaledwie kilka dni dzieli nas od Uroczystości Narodzenia Pańskiego. W parafiach Roraty dobiegają końca, w kościołach tworzy się świąteczny wystrój, w domach – przygotowania do Wigilijnej Wieczerzy. Wysłaliśmy już świąteczne życzenia do krewnych i znajomych. W kuchennym kredensie czekają opłatki, którymi podzielimy się w wigilijny wieczór. Jeszcze tylko kilka dni i Święta .... Lecz dzisiaj muszę sobie postawić pytanie: co one tak naprawdę dla mnie oznaczają?
Zapowiedziany przez proroka Izajasza Emmanuel – Bóg z nami przychodzi do człowieka, aby człowiek stał się na nowo prawdziwym dzieckiem Bożym. Bóg nie waha się przyjąć ludzkiej natury i stać się człowiekiem. Bóg od początku świata, od stworzenia jest zawsze z człowiekiem, zawsze po stronie człowieka, zawsze go szuka. Przychodzi do nas nie jako władca, z mocą i porażającą potęgą, ale jako dziecko. Nie chce człowieka przytłaczać, ani przerażać swoja boskością. A jednak niektórzy zarzucają Mu że jest Bogiem wymagającym, Bogiem obcym. Nie wszyscy uznają w Nim Boga.
Kiedy patrzymy na historię Izraela, na te kilka tysięcy lat Ludu Wybranego, na oczekiwanie jakim Izraelici żyli, trudno nam pojąć że ci ludzie mający przecież świadomość szczególnego miejsca dla siebie w planach Bożych, ostatecznie PRZEOCZYLI, PRZESPALI moment przyjścia Boga na ziemię. Gdy nad tym się zastanawiam, to sam zaczynam stawiać sobie pytania: Czy i ja nie przeoczyłem, czy nie przespałem przyjścia Boga w moim życiu? Czy w całej tej przedświątecznej bieganinie nie zagubiłem tego co najistotniejsze, czy nie stało się ze mną tak jak mówi nasz wieszcz Adam: „Wierzysz, że Bóg narodził się w Betlejemskim żłobie! Lecz biada Ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”. Czy On rzeczywiście narodził się we mnie, w moim życiu, czy jest w nim naprawdę obecny. Warto sobie takie pytania postawić na koniec Adwentu. Adwent to przecież czas przygotowania! Czy w tym Adwencie podjąłem jakiś wysiłek, aby dla Boga przygotować swoje serce? Czy zadbałem o właściwy klimat tego świętego okresu w mojej rodzinie? Czy byłem już u spowiedzi? Na przyjście Zbawiciela przygotujmy nie tylko nasze mieszkania, ale nade wszystko nasze serca. Z błyszczącymi oczyma, dziecko wzięło w dłoń świecę Nadziei i od jej płomienia zapaliło pozostałe świece.
Na adwentowym wieńcu zapalone dzisiaj już cztery świece. Pozwólcie, że przytoczę na koniec piękne opowiadanie Paulo Coelho:
Cztery świece płonęły powoli. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiają.....
Pierwsza rzekła:
- Ja jestem Pokój! Jednak nikt nie troszczy się o to, abym płonęła. Dlatego odchodzę.
Płomień stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zupełnie zgasł...
Druga rzekła:
- Ja jestem Wiara! Najmniej z nas wszystkich czuję się potrzebna, dlatego nie widzę sensu dłużej płonąć. Gdy skończyła mówić, lekki podmuch wiatru zgasił płomień...
Trzecia ze świec zwróciła się ku nim i ze smutkiem rzekła:
- Ja jestem Miłość! Nie mam siły dłużej świecić. Ludzie odsunęli mnie na bok, nie rozumiejąc mojego znaczenia. Zapominają kochać nawet tych, którzy są im najbliżsi. I nie czekając ani chwili zgasła...
Nagle dziecko otworzyło drzwi i zobaczyło, że trzy świece przestały płonąć.
- Dlaczego zgasłyście? Świece powinny płonąć aż do końca.
To powiedziawszy dziecko rozpłakało się. Wtedy odezwała się czwarta świeca:
- Nie smuć się. Dopóki ja płonę, od mojego płomienia możemy zapalić pozostałe świece. Ja jestem Nadzieja!
Jakie proste a jednocześnie pouczające to opowiadanie. Pokój? – nie będzie go w świecie, jeśli nie zapanuje najpierw w moim sercu, a to wiąże się z uznaniem praw Boskich, poważnym potraktowaniem Bożych przykazań.
Wiara? – dzisiaj wydaje się niepotrzebna człowiekowi. Ludzie niewierzący nie mają żadnych dylematów moralnych i wiedzie im się nierzadko lepiej niż tobie!
Miłość? – ludzie sprowadzili ją dzisiaj do przyjemności. I to im wystarcza. Bez wysiłku, bez wymagań, bez odpowiedzialności!
Bóg przychodząc do nas daje nam jednak nadzieję – nadzieję zbawienia! A wraz z nią zapala też w nas wiarę, niesie światu pokój oraz miłość. Tylko odważmy się otworzyć na działanie Boga w naszym życiu. Niech każdy z nas jak to dziecko, będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość. Niech Nadzieja nas nigdy nie opuszcza....a szczególnie w tych dniach, gdy jak co roku czekamy na jej narodzenie....
Amen.