„OJCZE, W TWOJE RĘCE, POWIERZAM DUCHA MEGO”
Drodzy bracia i siostry!
Pochylamy się dzisiaj nad o ostatnim słowem Pana Jezusa wypowiedzianym na krzyżu przed swoją śmiercią: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego. W Ewangelii św. Łukasza czytamy: „Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego». Po tych słowach wyzionął ducha. Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu, mówiąc: «Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy». Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, powracały, bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei, przypatrywały się temu”(Łk 23, 44-49)
W Łukaszowym opisie śmierci Jezusa ostatnie Jego słowo poprzedzają dwa znaki. Podobnie jak u św. Marka i św. Mateusza pierwszym z nich są ciemności, które przez trzy godziny ogarnęły „całą ziemię”. Drugim znakiem jest rozdarcie się przez środek wewnętrznej zasłony w świątyni, oddzielającej miejsce święte od najświętszego. Oznaczało to, iż z chwilą Jezusowej śmierci wejście do miejsca najświętszego raz na zawsze zostaje otwarte. To miejsce najświętsze to sam Bóg. Przez swoją śmierć Jezus otwiera drogę do Ojca dla wszystkich ludzi.
Odpowiedzią Jezusa na znak ciemności i rozdarcia się zasłony w świątyni jest Jego ostatnie słowo z krzyża. Z Jezusowego serca wyrywa się do Boga głośne wołanie: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”. Swoją modlitwę Jezus adresuje do Boga jako Ojca. Jest to potwierdzenie Jego synowskiej relacji z Bogiem Ojcem, która najpełniej ujawnia się w godzinie śmierci. Kiedy wszystko się kończy, Jezus otwiera się na nieskończoność, na pełną Miłość, którą jest Bóg. Z bezgranicznym zaufaniem ucieka się do Niego jako Ojca i w Jego ręce powierza swego ducha.
Drodzy bracia i siostry! W ostatnim słowie Jezusa z krzyża możemy odnaleźć dwie ważne prawdy: prawda pierwsza - przypomnienie, że Bóg jest naszym Ojcem, że w chwili śmierci przechodzimy nie w nicość, ale w ręce kochającego Ojca, oraz prawdę o naszej śmierci, którą wszyscy mamy przed sobą i która winna być naszym oddaniem się w ręce Boga. Ostatnie słowo z krzyża - Jezus uczy nas synowskiej relacji do Boga, przypomina nam z mocą, że Bóg jest Ojcem, w którego ręce należy siebie powierzyć na całą wieczność.
Gdy dziś pochylamy się nad ostatnim słowem Jezusa na krzyżu i gdy wspominamy Jego śmierć, nie sposób nie zastanowić się nad naszym stosunkiem do śmierci. Rozmyślanie nad śmiercią odkładamy zwykle na później albo podejmujemy je przy okazji śmierci bliskiej osoby, udziale w jakimś pogrzebie lub też idąc w listopadzie na cmentarz. W dawnej tradycji zakonnej raz w miesiącu zalecano dzień, który nosił nazwę „przygotowanie na śmierć”. Polegał on na tym, że zakonnik miał ten dzień przeżyć tak, jak gdyby był to ostatni dzień jego życia. Mógł w klimacie rzetelnego rachunku sumienia pomyśleć, co chciałby jeszcze zrobić, z kim porozmawiać, co załatwić, co zmienić. Wobec faktu śmierci trzeba zachować pokorę i nadzieję. Nie wiemy, kiedy przyjdzie nasze ostatnie tchnienie. Jedno jest pewne, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Datę naszego odejścia z tej ziemi zna Bóg. Nie należy się śmiercią zamartwiać i się jej bać, ale traktować ją jako coś naturalnego, normalnego, coś, co kiedyś na pewno nadejdzie. Obserwujemy, że dzisiaj - w obliczu starości, cierpienia i umierania - pojawia się jakaś rezygnacja. Jest nam potrzebne dobre przygotowanie do śmierci, jest potrzebna modlitwa o dobrą śmierć. Wielu ludzi codziennie modli się o szczęśliwą śmierć. I nie chodzi tu o śmierć bez bólu, nagłą, która zaskoczy, ale o to, by być do niej przygotowanym, żeby nie żal nam było umierać.
Drodzy bracia i siostry! Umierający na krzyżu Jezus modli się: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”. Jezus uczy nas być pokornym wobec śmierci. Uczy, jak odchodzić, jak powrócić w ramiona Ojca. Pan Jezus wzywa nas do nieustannej czujności, do gotowości i modlitwy.Każdy dzień może być moim ostatnim dniem. Nie warto zatem odkładać przygotowania na godzinę śmierci. Nie trzeba też medytować nad śmiercią w atmosferze grozy i posępności. Jeśli słowo Boże żyje we mnie, jest we mnie nadzieja. Jest światło. Nie muszę się lękać. A Dobra Nowina nie kończy się z chwilą śmierci krzyżowej Jezusa. Idzie dalej, objawiając blask poranka Zmartwychwstania. Pokazuje perspektywę radości, wiecznej radości i pokoju, perspektywę życia, które choć zmienia się, to jednak się nie kończy. Niech nasza modlitwa będzie ciągłym dziękowaniem Bogu za życie i za tę nadzieję, którą nam daje, którą jest On sam. Niech będzie ciągłym powierzaniem się Jemu.
Zakończmy naszą, ostatnią medytację pasyjną - modlitwą Karola de Foucauld:
„Ojcze, Oddaję się Tobie. Uczyń ze mną, co zechcesz.
Dziękuję Ci za wszystko, cokolwiek ze mną uczynisz. jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko.
Niech Twoja wola spełnia się we mnie i we wszystkich Twoich stworzeniach, nie pragnę niczego innego, mój Boże. Składam moją duszę w Twoje ręce.
Oddaję Ci ją, Boże z całą miłością mego serca. Kocham Cię i to jest potrzebą mojej miłości, żeby się dawać, oddawać się w Twoje ręce bez ograniczeń, z nieskończoną ufnością, bo Ty jesteś moim Ojcem.
Amen”.