Kazanie na ślubie Witolda Cichego i Ewy Boniakowskiej.
Bytom, 12.08.2018.
Zgromadziła nas dzisiaj w tym pięknym kościele miłość. Miłość tych dwojga, którzy za chwilę zostaną mężem i żoną. Ona: Ewa Boniakowska, córka Iwony i Piotra, ur. 06.02.1992; On: Witold Cichy, syn Marioli i Jerzego, ur. 15.03.1986. Chcemy wspierać ich naszą miłością i naszą modlitwą.
Uczestnicząc w radości tych młodych ludzi, którzy dzisiaj zawierają małżeństwo spróbujmy zastanowić się nad istotą miłości, gdyż jest ona spoiwem każdego małżeństwa i każdej rodziny. Usłyszeliśmy przed chwilą hymn o miłości św. Pawła. Można powiedzieć, że jest to Ewangelia miłości. Miłość namalowana przez świętego Pawła ma na imię Chrystus. Trzeba wiedzieć, że św. Paweł nie znał osobiście Chrystusa, nie był świadkiem Jego życia, nauczania, cudów. O ile inni apostołowie napisali Ewangelie, które miały charakter nieco kronikarski, o tyle św. Paweł w swych listach kreślił obraz Chrystusa mistycznego, żyjącego w swoim Kościele. Apostoł znał Jezusa zmartwychwstałego, który kilkakrotnie mu się objawił. Dlatego w swym hymnie o miłości św. Paweł dał świadectwo Chrystusowi zwycięzcy śmierci, żyjącemu na wieki. On bowiem – Chrystus, ma na imię Miłość. Jeśli pochylimy się nad tekstem hymnu o miłości i w miejsce słowa „Miłość” wstawimy imię „Jezus” otrzymamy ciekawy obraz Jezusa, który jest miłością. Otrzymamy biblijne ukonkretnienie tej miłości w osobie Jezusa, który cierpliwy jest, łaskawy jest, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą. Zobaczymy Jezusa, który nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego. Dostrzeżemy Chrystusa, który nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wreszcie, wspominając Jego krzyż, ujrzymy Pana, który wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Wyznając wiarę w Jego zmartwychwstanie zobaczymy, że miłość nigdy nie ustaje. Miłość wyraża się czynami i postawami. Jezus jest sakramentem miłości, czyli znakiem miłości, która zbawia. I ten Jezus – drodzy Młodzi, chce błogosławić waszej miłości. Duch Święty, którego będziemy za chwilę wzywać nad wami, będzie odtąd źródłem waszej mocy, będzie obdarzał was potrzebnymi łaskami.
Drodzy Ewo i Witoldzie,
Małżeństwo jest sakramentem miłości. Mąż i żona tworzą wspólnotę całego życia, gdzie podstawowym spoiwem ich relacji jest miłość. Im będzie dojrzalsza, tym bardziej będzie uświęcała wszystkie okoliczności życia małżeńskiego i rodzinnego. Mężczyzna – małżonek będzie znakiem miłości Bożej dla swej żony. Ona zaś będzie sakramentalną pieczęcią miłości Boga dla swego męża. Będziecie, moi drodzy, od dzisiaj myśleć, planować, oczyszczać swoje zamiary z pokusy egoizmu na rzecz wspólnego dobra was dwojga, a potem waszej rodziny. Wymagania i obowiązki nie będą dla was ciężarem, o ile zapraszać będziecie do swych spraw Chrystusa.
Jeszcze raz pochylmy się nad słowami hymnu o miłości: pracując nad miłością sprawdzajcie, czy każde z was mogłoby wstawić w miejsce słowa „miłość” swoje imię, czy z ręką na sercu mógłbyś/ mogłabyś powiedzieć „Ja, Ewa, jestem cierpliwa, łaskawa, nie zazdroszczę...”. „Ja, Witold, nie szukam poklasku, nie unoszę się pychą...”. Pielęgnujcie więc odtąd wasze małżeństwo, a potem swoją rodzinę, gdy Bóg pobłogosławi wam dziećmi. Budujcie na mocnym fundamencie, na Chrystusie. Przemawiając do małżonków ks. abp Damian Zimoń nazwał rodzinę „skarbem skarbów”, którego trzeba bronić i o który trzeba się nieustannie starać. „Rodzina śląska - mówił, wielopokoleniowa, sakramentalnie umocniona, oparta o wspólną modlitwę w domu, o niedzielną Eucharystię, o czytanie Pisma Świętego jest przyszłością Kościoła i państwa”. Ewo i Witoldzie – niech taka będzie też wasza rodzina.
Za chwilę wypowiecie w tym pięknym kościele słowa małżeńskiej przysięgi, nałożycie sobie nawzajem obrączki… Po mszy św. będzie na pewno wspaniałe wesele, a potem.. Potem dzień po dniu będziecie budować swoje małżeństwo, jak dom, który trzeba wznieść na skale, aby mógł się ostać, pośród różnych przeciwności. Gdy trzeba będzie podejmować trudne decyzje i gdy czasem życie pójdzie jakby pod górę, dobrze jest wiedzieć, że możecie nawzajem na siebie zawsze liczyć, że idziecie razem przez życie – jedną drogą. Ale dobrze też wiedzieć, że Ten, przed którym dzisiaj będziecie wypowiadać słowa małżeńskiej przysięgi, że Ten sam: Chrystus, idzie z wami tą samą drogą, i On będzie umiał wam wskazać kierunek tej drogi, jeśli Go o to poprosicie. Zapamiętajcie sobie dzisiaj: ważne decyzje w życiu warto podejmować na kolanach.
Mam przed oczami obraz dwojga starych ludzi: szli wspólnie przez park w Rybniku – park przy dawnym szpitalu św. Juliusza. Szli trzymając się za ręce. Ja szedłem naprzeciw. Gdy ich minąłem, musiałem przystanąć i odwrócić się, aby jeszcze raz na nich spojrzeć: dwoje starych ludzi trzymających się za ręce. Pomyślałem sobie: Ci na pewno swojego życia nie zmarnowali. Przy końcu drogi odkryli swoje szczęście: szczęście bycia ze sobą na dobre i na złe.
Drodzy Ewo i Witoldzie,
Życzę wam, byście zawsze umieli być ze sobą: na dobre i na złe. Po latach, gdy będziecie oglądać się wstecz, na to co już za wami, byście też umieli powiedzieć w sercu: Panie Jezu, jak to dobrze, żeśmy Tobie zaufali. Ty byłeś z nami zawsze, gdy potrzebowaliśmy Twojej pomocy. Jeśli w starości pójdziecie przez park trzymając się za ręce, to może też ktoś przystanie by obejrzeć się za wami i pomyśli: jakże szczęśliwymi musi być tych dwoje. Póki co: pielęgnujcie tę miłość jak najcenniejszy skarb. Skarb skarbów. Pielęgnujcie mądrze, szlachetnie i wielkodusznie. Niech ta miłość – wasza miłość, będzie coraz piękniejsza, coraz dojrzalsza. Macie na to całe życie. Amen.